BUCZUŚ – HENRY

Buczuś-Henry szuka domu

Wspaniały psiak – mix chart mix wilczarz

Buczuś/Henry/Wilczo był w domu przez tydzień. Niestety psiak wrócił do nas i szuka nowego domu.
Pomiżej bardzo szczegółowy opis z czasu, gdy przebywał w domu.
Mamy nadzieję, że tak pełny opis pozwoli osobom zainteresowanym adopcją tego wspaniałego psiaka, podjąć ostateczną decyzję.

W schronisku Henry-Buczuś nie zachowuje się agresywnie. Słucha opiekunów, wychudzi na spacery z wolontariuszami.
Bardzo prosimy o przeczytanie opisu do samego końca.
Dziękujemy.

“To jest pies DOMOWY, TOWARZYSZĄCY. Pierwszego dnia był nieswój, ale drugiego dnia  zajął legowisko. Wybrał miejsce koło kominka. Trzeciego dnia to już był pies “tutejszy”. To jest pies, który z całą pewnością mieszkał w domu/mieszkaniu, a najprawdopodobniej w domu z ogródkiem.  Pies jest absolutnie czysty – nie załatwi się ani w domu ani na swoim trawniku. Dopiero przejście na drugą stronę ulicy powoduje, że chce się załatwić. Praktycznie przez cały czas chodzi za ludźmi  (stara się być w tym samym pomieszczeniu). Absolutnie nie chciał wchodzić na poddasze. Wszedł kilka razy ale tylko ze mną i zachęcany. I nie chodzi tu o schody ponieważ mamy dwa poziomy parterów (przedzielone schodami) i pomiędzy parterami chodził sam. Prawdopodobnie był nauczony, że na poddasze ma nie chodzić. Ciekawie zachowywał się przy kuchni. Jak wchodziłam do kuchni to zatrzymywał się przed drzwiami i patrzył pytająco. Na “chodź” wchodził, bez “chodź” nie wchodził do kuchni, stał albo kładł się przed drzwiami tak, żeby widzieć co się dzieje. Nie wchodzi na fotele, kanapy i łóżka.

To jest pies DOSKONALE wyszkolony. Ktoś poświęcił mnóstwo czasu, zaangażowania i jak sądzę pieniędzy na jego wyszkolenie. Melduje się przy lewym kolanie obchodząc za człowiekiem, idealnie chodzi na smyczy przy nodze, zna wszystkie polecania. Jestem przekonana, że uczestniczył w zajęciach i to dobrych. Sama bym tak psa nie wyszkoliła. Kiedy się “bawiłam” zmieniając tempo, kierunek, zatrzymując się nagle – cały czas był przy lewym kolanie. Jak szłam tuż przy murze nie zostawiając mu miejsca z lewej strony to trącał mnie lekko pyskiem w lewe udo ale szedł tuż za mną. Na wąskich ścieżkach “pyta” czy ma iść przodem czy za mną. Jak się zatrzymam to staje po lewej i czeka na możliwość położenia.

To jest pies TERYTORIALNY, PILNUJĄCY. Już 2-3 dnia doskonale wiedział, gdzie jest jego dom i ogródek. Nie szczeka na każdego przechodzącego drogą, ale jeśli ktoś zatrzyma się (mamy przed ogrodzeniem ławkę) to szczekał. Jeśli u sąsiada pojawił się pies szczeka  albo “wystawia” psa, ale w przeciwieństwie do psa sąsiada nie podbiega do ogrodzenia, nie szaleje. Nie rzuca się na obcych wchodzących na działkę do domu, ale obszczekuje. Spokojnie można nie mieć ogrodzenia – on wie gdzie jest granica i za nią nie wychodzi ale też pilnuje każdego kto ją przekroczy. Wydaje mi się, że u nas przez ten tydzień jeszcze był nie do końca zaaklimatyzowany. Wydaje mi się, że z dnia na dzień był coraz bardziej terytorialny – za terytorium uważał całą działkę a nie tylko dom. Wydaje mi się, że z czasem mógłby być bardziej stanowczy w stosunku do obcych – np. nie wpuszczać do domu i nie wypuszczać z domu bez zgody właściciela.

To NIE jest pies polujący. Nasz kot przez pierwsze 2 dni “stawiał się bokiem” i syczał ale wobec zignorowania go przez psa przestał. Od 2 dnia normalne było, że kot leży na kanapie w salonie a pies pod kanapą. Koty sąsiadów przechodzące przez działkę ignorował tak samo jak ptaki kąpiące się i pijące ze stawku. Ryby w stawku zauważył i ignorował. Na spacerach spotkaliśmy zające i bażanty – pokazuje, że są ale absolutnie NIE biegnie za nimi.

Trzeciego dnia go wykąpałam. Nie jest fanem wody, ale wprowadzony pod prysznic daje się umyć od czubka nosa po koniec ogona, z podwoziem włącznie. Co ciekawe jak mu powiedziałam “nie wytrzepuj mi się tu” to wybiegł na pole i wytrzepał się na trawniku, być może przypadek :). Bez problemu można mu wyczesywać włosy, sądzę że był czesany.

To jest spory PIESZCZOCH. Co chwilę domaga się głaskania, czochrania i poklepywania. Jak ktoś go nie głaszcze to się opiera o człowieka, trąca głową, albo daje łapę (albo “kopie” przednią łapą jak koń), żeby go głaskać.

To jest pies wychowywany na dobrej karmie. Koło nas jest rzeźnia – dobra wołowa kość z kawałem mięsa to jest to, ALE doskonale wie co to są naleśniki, grill itp. I wie o co chce żebrać :). Przy stole zachowuje się OK – nie kradnie jedzenia ze stołu. Ale odłożenie talerza na ławkę (generalnie poniżej stołu) oznacza, że zje z niego to na co ma ochotę. Nie je wszystkiego – wybiera.

To jest pies, który wychował się z DZIEĆMI. Zna dzieci, jak dziecko chodziło z kanapką z szynką albo naleśnikiem to nie zwinie dziecku jedzenia z ręki tylko prosi (ale jedzenie odłożone poza stołem oznacza jedzenie zabrane i zjedzone przez psa). Wylizuje dzieciom nogi i ręce (twarzy nie).

To jest pies, który NIE ucieka. Raz wyszedł z szelek i mimo, że mógł gdzieś pójść to pilnował trawnika. Generalnie przez tydzień nie wykazał w ogóle takich tendencji – raczej pilnował terenu i właścicieli. Na spacerach też nie miał chęci do uciekania.

Na “swoich” nie warczy i nie szczeka. Przez tydzień na nas (i na kota) nie warczał ani nie szczekał. Jeśli ktoś “swój” wchodzi na teren ale jeszcze nie wie, że to “swój” to obszczeka (“wystawi” każdą osobę i zwierzę wchodzące na teren, wyjście nadzorował bez szczekania).

Na spacerach zachowuje się IDEALNIE wobec mijanych psów i ludzi (i generalnie innych zwierząt). Np. widać, że chce jakiegoś psa obwąchać, ale do czasu do kiedy mu się nie pozwoli nie zrobi tego. Daje się głaskać obcym. Nie reaguje na szczekanie psów za ogrodzeniem. Nie leci za kotami i innymi zwierzętami mimo, że pokazuje, że są.

Jak atakuje?

  1. Pierwszy atak był w salonie. Siedziałam na fotelu, kot spał na kanapie, dwójka dzieci (5, 6) bawiła się autami na podłodze. Dzieci co jakiś czas do niego coś mówiły (“Wilczo chodź tu, Wilczo chcesz coś, itp.). Pies generalnie leżał na legowisku, co jakiś czas podchodził do drzwi balkonowych (patrolował działki sąsiadów przez okno – jak pojawiał się tam ktoś / pies to wystawiał / szczekał pojedynczo), dzieci ignorował. Nie wiadomo czemu w pewnym momencie przechodząc ugryzł w lewą łopatkę i ramię (od tyłu, dwa “kłapnięcia”) najmłodszego syna, który kucając jeździł jakimś autem po podłodze. Po moim krzyku odskoczył, położył się i od razu zaczął skamleć przepraszająco.
  1. Drugi atak był na zewnątrz. Z reguły siadam na krawędzi tarasu, Wilczo nauczył się podchodzić, stawać naprzeciwko i prosić o głaskanie. W takich sytuacjach czochrałam go pod pyskiem, pod uszami, za uszami i czasem poklepywałam po łopatkach. Nie wiem co takiego się stało, że w pewnym momencie ugryzł mnie w twarz (też takie “kłapnięcia” – wbicie kłów bez szarpania). Dokładnie tak samo jak za pierwszym razem – po krzyku cofnął się, położył i zaczął skamleć.

Pani, z którą rozmawiałam w schronisku zauważyła, że obie sytuacje były takie, że byliśmy PONIŻEJ głowy psa. To się zgadza. Ale też jak o tym myślę, to nie były pierwsze takie sytuacje. Moje dzieci często bawią się kucając a ja często wcześniej siedziałam niżej niż Wilczo i go czochrałam po pysku. Właściwie jak gdziekolwiek siadłam nisko to on od razu pojawiał się w celu dopieszczenia. Wydaje mi się, że dodatkowo musi być jakiś ruch albo gest, który wyzwala atak, a myśmy nie wymyślili jaki.

Z całą pewnością pies NIE chce mocno pogryźć – w obu przypadkach były to 2-3 wbicia kłów bez szarpania. Jakby chciał to siły ma tyle, że szkód by mógł na robić znacznie więcej. To wygląda trochę tak jakby jakiś odruch kazał mu gryźć, a po krzyknięciu przychodziło “opamiętanie” i wycofanie. Problemem jest moim zdaniem to, że w obu przypadkach NIE ostrzegł, że coś mu się nie podoba. Powinien warknąć, odsunąć się, itp.

Wydaje mi się, że wcześniej takie ataki też mu się zdarzały i mam wrażenie, sądząc po reakcji, że dostawał za to regularne lanie. Od razu po odskoczeniu leży, skamle i się kuli tak jakby oczekiwał uderzeń.

Myślę, że ktoś kto wykombinuje co wyzwala takie ataki będzie mieć super psa. Na pewno do tego czasu trzeba na niego uważać także na spacerach, ponieważ zachowuje się w mojej ocenie idealnie i w domu i na spacerach tylko nie wiadomo kiedy i dlaczego kogoś “kłapnie” bez ostrzeżenia.

Profilaktyka:

Piesek otrzymał komplet szczepień, jest ogólnie zdrowy. Został odrobaczony i odpchlony. Jest zaczipowany i wykastrowany.

Zapraszamy do naszego schroniska. Jeśli znajdą Państwo pieska, który skradnie Państwa serce pomożemy z transportem do nowego domu na rozsądną odległość. Schronisko znajduje się w Racławicach koło Miechowa w woj. małopolskim (około 40 km od Krakowa). Wszystkie zwierzęta z naszego schroniska są przed adopcją sterylizowane lub kastrowane i poza względami medycznymi nie ma od tego odstępstwa.

Informujemy, że nie wydajemy zwierząt na łańcuch, ani szczeniąt na zewnątrz.

W sprawie adopcji prosimy o kontakt telefoniczny pomiędzy 8:00-20:00. Chętnie odpowiemy na Państwa pytania. Tel: 793993779. Na smsy nie odpowiadamy. www.schroniskopsiepole.pl

Buczuś – Hanry został przywieziony dnia 08.05.2019 r. z miejscowości Niegosławice, gmina Wodzisław.

Szukamy nowego domu. Telefon kontaktowy: Iwona – 793993779

Leave a Reply

Your email address will not be published.

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.